Dziś o Wizycie Władysława Gomułki i Hilarego Minca we Wrocławiu, rzeźbiarzu Xawerym Dunikowskim, wsparciu artystów z Italii dla inscenizacji „Włoszki w Algierze”, przeprowadzce XIV Liceum Ogólnokształcącego oraz Balu Wiedeńskim ! Zdarzyło się we Wrocławiu
... roku 1946
W uroczystości przekazania Polskim Kolejom Państwowym pierwszych stu węglarek wyprodukowanych przez Państwową Fabrykę Wagonów (Pafawag) udział wzięli wicepremier i minister ziem odzyskanych Władysław Gomułka oraz minister przemysłu Hilary Minc – faktyczny kierownik polskiej gospodarki. Obecność obu prominentnych przedstawicieli rządzącej partii komunistycznej symbolizować miała znaczenie Wrocławia, jako ważnego ośrodka przemysłowego w powojennej Polsce, potwierdzać nieodwołalność przejęcia przez nią ziem zachodnich i północnych.
... roku 1964
Zmarł Xawery Dunikowski, wybitny rzeźbiarz, związany m.in. także z Wrocławiem. Urodził się w 1875 r. W latach 1896 – 1904 studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jeszcze przed pierwszą wojną światową został profesorem, najpierw w warszawskiej, a później w krakowskiej ASP. W tej ostatniej uczelni do 1955 r. kierował katedrą rzeźby. W latach 1940-1945 był więźniem hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. W ostatnim okresie życia przeniósł się do Warszawy, podejmując jednocześnie pracę we wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, gdzie kierował katedrą na Wydziale Rzeźby i Architektury. Jego powojenna twórczość zdominowana była przez monumentalne rzeźby z geometrycznymi uproszczeniami, postacie wycinane z kamiennych bloków. Dunikowski tworzył koncepcję i gliniane modele tych rzeźb, a wykonanie powierzał rzeźbiarzom lub snycerzom. We wrocławskim Muzeum narodowym znajduje się 11 prac rzeźbiarza. Brązowa głowa robotnika znajduje się przed gmachem wrocławskiej ASP.
... roku 1986
W Operze Wrocławskiej odbyła się premiera opery buffo G. Rossiniego „Włoszka w Algierze”. Spektakl w oryginalnej włoskiej wersji językowej reżyserował Giovanni Pampiglione, kierownictwo muzyczne sprawował Kazimierz Wionczek, a scenografię przygotował Santi Migneco.
... roku 2002
Decyzja o połączeniu XIV Liceum Ogólnokształcącego z Zespołem Szkół nr 1 i równoczesnym przeniesieniu do budynków wygaszanego Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej przy ul. Brücknera stała się przedmiotem głośnych protestów części nauczycieli i rodziców, obawiających się degradacji i utraty tożsamości najbardziej renomowanego wrocławskiego liceum. Krytycznie przyjęto zwłaszcza przeniesienie do położonego w pewnym oddaleniu od centrum kompleksu. Władze oświatowe argumentowały swą decyzję koniecznością przeprowadzki do zdecydowanie bardziej perspektywicznego zespołu obiektów, którego warunki lokalowe nieporównanie przewyższają standard z ul. Szczytnickiej. Obiecały gruntowny remont i odpowiednie wyposażenie szkoły. Niestety nie uspokoiło to oponentów, protesty w warunkach kampanii wyborczej do samorządów stały się przedmiotem manipulacji rywalizujących stronnictw politycznych. Przeszkadzały w normalnym funkcjonowaniu szkoły oraz osiągnięciu rozsądnego kompromisu. Na dodatek, jak się miało okazać, niczego nie zmieniły. Jednocześnie sprawa ta obnażyła sposób traktowania przez część rodziców edukacji swych dzieci. Wielu wydaje się, iż w zamian za niewielkie opłaty ponoszone dobrowolnie przez siebie dla poszerzenia oferty edukacyjnej, zyskali oni większościowe udziały w „spółce akcyjnej”, że mogą decydować o funkcjonowaniu szkoły wedle własnego „widzimisię”. Przy okazji padło wiele niepotrzebnych i niedopuszczalnych słów. Co gorsza uczyniono wiele dla podzielenia młodzieży z płatnego „elitarnego liceum i związanego z nim gimnazjum” oraz miejscowego „plebsu” ze szkół rejonowych. Wydaje się, iż zadaniem szkół publicznych jest zapewnienie możliwości nabycia jednakowego wykształcenia całej uczęszczającej do nich młodzieży. Czy fakt, iż wpłaciło się 200-300 zł, pozwala rodzicom na obraźliwe traktowanie tych, których na to nie stać? Jeśli ktoś chce realizować swoje marzenie o popychaniu dziecka do „wyścigu szczurów” poprzez szkołę publiczną, to powinien być uświadomiony, iż jest w błędzie. Są wśród szkół niepublicznych takie, które poprzez odpowiednie opłaty potrafią chyba zapewnić właściwy komfort psychiczny osobom potrzebującym dowartościowania się kosztem innych.
W Oratorium Marianum Uniwersytetu Wrocławskiego odbył się po raz pierwszy we Wrocławiu Bal Wiedeński. Udział wzięło blisko 100 par. Dominowały walce Straussów oraz kuchnia naddunajskiej metropolii. Panie występowały w długich wydekoltowanych wieczorowych sukniach, panowie przeważnie w ciemnych garniturach, a tylko nieliczni w najwłaściwszych dla takiej okazji frakach. Wśród gości, zdominowanych przez przedsiębiorców znaleźli się także rektor uniwersytetu Romuald Gelles, prezydent Wrocławia Stanisław Huskowski, konsul generalny Austrii Ernst Peter Berezovsky, wicewojewoda Wacław Dziendziel, komendant miejskiej policji Andrzej Matejuk oraz najbardziej oklaskiwany Wojciech Dzieduszycki. Bilety kosztowały po 150 zł. Co ciekawe, w relacjach prasowych panie wymieniano jako osoby towarzyszące, nawet nie z nazwiska. Dziennikarze utyskiwali na niestosowne stroje i braki w umiejętnościach tanecznych części uczestników balu, ale początek nowej świeckiej tradycji został uczyniony. W przyszłości planowane jest przeniesienie balu, na wzór rzecz jasna wiedeński, do Opery. Liczba par mogłaby się tam znacznie zwiększyć. Tymczasem wśród mas tradycja walca i innych klasycznych tańców odchodzi niestety w przeszłość Dobrze, że choć wśród elit podejmowane są próby zachowania tego, co stare i piękne.